Dzisiaj trochę z innej beczki. Halloween blisko, więc będzie o demonach.
Inkuby i sukkuby – mroczne nocne zmory atakujące człowieka we śnie to jedne z obecnych w ludzkiej świadomości demonów, często wspominane w literaturze i obrazowane przez licznych artystów. Nie ma nic gorszego niż obudzić się nagle z przestrachem w środku nocy i zastanawiać się, co mogło się stać. Koszmary senne to jeden z tych lęków, które towarzyszą ludziom od zawsze.
Skąd właściwie wzięły się te legendy o inkubach i sukkubach duszących śpiących ludzi w środku nocy? Wyjaśnienie może okazać się całkiem proste.
Czy zdarzyło Ci się kiedyś obudzić w środku nocy i nie móc się całkowicie poruszać? A do tego być może zdawało Ci się, że coś Cię przydusza? To jedno z wielu zaburzeń snu, prawdopodobnie nasilające się wraz ze wzrostem poziomu stresu w życiu codziennym.
Według badań znawców to zaburzenie może odpowiadać w wierzeniach ludowych za pojawiający się w wielu kulturach motyw demona nocnego, który paraliżuje swoją ofiarę siadając jej na piersiach i przyduszając, czasem nawet po to, by wykorzystać ją seksualnie. Co by to nie było – wyglądający całkiem realnie demon sukkub lub tylko nocna mara, to nie jest to zbyt przyjemne doznanie, a nawet wręcz uprzykrzająca życie przypadłość i utrudniająca prawidłowy wypoczynek.
Paraliż senny, zwany też porażeniem przysennym to żaden atak demona, choć czasem umysł potrafi płatać figle i wyśnić w tym stanie różne postacie stojące przy łóżku lub na nim. Faktycznie jest to stan występujący podczas zasypiania lub rzadziej podczas przejścia ze snu do czuwania, objawiający się porażeniem mięśni przy jednoczesnym zachowaniu pełnej świadomości osoby śpiącej i dotkniętej tą nieprzyjemną przypadłością.
Jak podaje wikipedia:
Osoba doświadczająca paraliżu przysennego ma wrażenie ogarniającej niemocy, nie jest w stanie wykonać żadnych ruchów, mówić ani czasem też otworzyć oczu. Zjawisku temu towarzyszą zazwyczaj bardzo nieprzyjemne doznania psychiczne, takie jak wrażenie ogłuszającego dudnienia lub dzwonienia w uszach, bezwładnego spadania, wykręcania ciała, przygniecenia klatki piersiowej lub rąk i nóg (nie przypomina Wam to może filmów o opętaniu przez demony?). Prawie zawsze towarzyszy mu przyśpieszony rytm serca oraz uczucie paniki.
Podczas paraliżu możliwe jest również występowanie różnego rodzaju halucynacji, zarówno wzrokowych jak i dotykowych. Notorycznie powtarzający się paraliż przysenny jest zazwyczaj związany z zespołem chorobowym nazwanym narkolepsją, ale występuje też czasami osób zdrowych (podobno około 30-50% populacji ludzkiej przynajmniej raz w życiu doświadczyło paraliżu sennego) jako rzadko spotykana anomalia. W takim przypadku przyczyną porażenia mięśni jest zahamowanie neuronów w rdzeniu kręgowym odpowiadających za utrzymywanie napięcia mięśniowego wywołane przez impulsy z mózgu. Stan taki występuje fizjologicznie podczas snu i zapobiega wykonywaniu przypadkowych ruchów ciała. Ze zjawiskiem paraliżu przysennego mamy do czynienia wówczas, gdy mózg zaczyna wysyłać owe impulsy w niewłaściwym momencie: przy gwałtownym wybudzaniu się ze snu w fazie REM, lub podczas zasypiania, gdy nie doszło jeszcze do utraty świadomości.
W czasie paraliżu przysennego jedyną grupą mięśni, na które można mieć świadomy wpływ, są mięśnie oddechowe. Wykonywanie szybkich i gwałtownych zamierzonych wdechów i wydechów może ułatwić wybudzenie się (to chyba jedyny sposób, aby nad tym zapanować), jednakże stan paraliżu trwa na ogół krótko i w ciągu kilku minut samoistnie przechodzi w całkowite wybudzenie lub sen.
Według badań kulturoznawczych antropologów paraliż senny może odpowiadać w wierzeniach ludowych za pojawiający się w wielu kulturach motyw demona nocnego, który paraliżuje swoją ofiarę, czasem po to, by wykorzystać ją seksualnie (por. mara, sukub, inkub).
Jak widać – racjonalne wytłumaczenie pochodzenia tych nocnych mar istnieje. Jednak, oczywista sprawa, ludzie doświadczający paraliżu sennego nie mieli nigdy pojęcia o istnieniu takiej przypadłości. Dzięki ich opowieściom powstały legendy obecne w naszej ogólnej świadomości. I tak ożyły demony 🙂
Dokładne definicje na podstawie Wikipedii:
Inkub (łac. incubus od incubare – “leżeć na czymś”) ? w demonologii inkubami nazywa się demony przybierające postać uwodzicielskich mężczyzn, nawiedzające kobiety we śnie i kuszące je współżyciem seksualnym. Często przedstawiane są jako postacie z rogami poruszające się na koniach.
Według Malleus Maleficarum (“Młot na czarownice”) miały zdolność zapładniania kobiet nasieniem, które sukkuby zbierały od skuszonych przez siebie mężczyzn. Dzieci spłodzone w ten sposób miały być szczególnie podatne na wpływ Szatana.
Syn inkuba i kobiety lub sukkuba i mężczyzny to kambion.
Sukkub (śrdw.-łac. succubus, od łac. succuba – “nałożnica”, od succubare – “leżeć pod”), w demonologii sukkubami nazywa się demony przybierające postać nieziemsko pięknych kobiet (często obdarzonych również atrybutami charakterystycznymi dla demonów, np. rogami albo kopytami), nawiedzające mężczyzn we śnie i kuszące ich współżyciem seksualnym. Niektóre źródła ezoteryczne mówią jakoby sukkuby mogły być demonami płci męskiej jedynie przybierającymi postać żeńską, bądź też hermafrodytami.
Według Malleus Maleficarum (“Młot na czarownice”) sukkuby zbierały od skuszonych mężczyzn nasienie, którego potem inkuby używały do zapładniania kobiet. Dzieci spłodzone w ten sposób miały być szczególnie podatne na wpływ Szatana.
Od XVI w. umieszczona przed gospodą rzeźba przedstawiająca sukkuba oznaczała, że karczma prowadzi również dom publiczny. Demonologia twierdzi, iż królową sukkubów była pierwsza hipotetyczna żona Adama, Lilith która po odejściu od niego stała się jedną z siedmiu żon Lucyfera. Średniowieczne przekazy głoszą, że Lilith obiecała nie nasyłać sukkubów na ludzi którzy posiadają amulet na którym wypisane były imiona trzech aniołów cnót czystości. Ezoteryczne pisma twierdzą, że sukkuby oprócz wysysania energii życiowej i kuszenia mężczyzn współżyciem seksualnym starają się także przejąć duszę ofiary poprzez stopniową pogłębiającą się w niej demoralizację na tle seksualnym. Ludzie, którzy mówią, że stali się ofiarami ataków sukkubów podają, że oprócz kontaktu fizycznego te demony w postaci pięknych kobiet potrafiły ukazywać się w ich snach.
…
Dosyć to wszystko ciekawe, ale my oczywiście nikomu nie życzymy męki ze zmorami nocnymi. Miłych i spokojnych snów moi Drodzy!
Witam serdecznie! Zaciekawiła mnie treść Pani strony internetowej . Podaję link: https://nawiedzona.pl/inkuby-i-sukkuby/. Czy byłaby Pani w stanie podać mi źródło jednego z obrazków zamieszczonych na stronie? Chodzi dokładnie o ten obrazek:
https://nawiedzona.pl/wp-content/uploads/2013/10/scary-succubus-1024×714.jpg
Interesuje mnie kto jest jego autorem, a właściwie nie tyle kto nim jest ale…bardziej interesuje mnie czy jest możliwość by poznać treść jakiegoś dodatkowego komentarza osobistego lub prywatnego od autora tego obrazka ? Bo co autor tego obrazka miał właściwie na myśli tworząc tą grafikę? Wygląda to bardzo mrocznie i na zasadzie próby zrozumienia treści wiersza i tego ‘co autor mógł mieć na myśli tworząc’ zastanawiam się, co dokładnie autor chciał powiedzieć obrazując właśnie w tak mroczny sposób sukkuba/inkuba lub ewentualnie czy ma jakieś własne doświadczenia z wkradającym się do snu sukkubem ? Czy posiada Pani jakiś prywatny kontakt z autorem tej grafiki ? Bo patrząc na ten obrazek nasuwa się mi sporo dziwnych skojarzeń i chciałabym dowiedzieć się czemu na grafice są takie a nie inne szczegóły – jak. np. ręce zakute w kajdany – nie wiadomo czy atakującego czy ofiary (?), bo widać ślady zadrapań na ciele demonicznie wyglądającej kobiety z obrazka, która chyba jest sukkubem (?) (piszę chyba, bo czy na pewno to kobieta na obrazku nim jest ? czy może odwrotnie ? właściwie nie można mieć 100% pewności patrząc na ten obrazek czy to martwa i zakuta w kajdany postać jest demonem i wciąga do wody kobietę próbując ją zabić i jednocześnie ‘zmieniając’ ją w upiora ‘zarażając swoją śmiercią’, gdy ona jednocześnie próbuje się uwolnić z jego objęć? Czy też może to on się broni przed jej ,miłosnymi’ objęciami nawet już będąc martwym ? A może martwa (lub jakby powstała z martwych postać mężczyzny leżąca w wodzie(?) to przedstawienie postaci ‘śmierci’ przed którą broni się kobieta bo postać mężczyzny nie wygląda na do końca martwą, skoro jeszcze drapie ją po plecach, aż do krwi. Jest to bardzo tajemnicze i ciekawi mnie czy przypadkowe jest zamieszczenie tej akurat grafiki komputerowej do tego właśnie tematu (czy przypadkowo ją Pani podłączyła pod treść ściągając plik z internetu (?), czy może była stworzona na Pani zamówienie właśnie pod temat sukkuba/inkuba ? Pozdrawiam serdecznie i czekam niecierpliwie na odpowiedź na mojego maila. Anonimowa.
Obraz nosi podpis na samym dole po prawej – autorem jest Dorian C. Chodzi o artystę o nazwisku: Dorian Cleavenger. Jego strona niestety już nie jest dostępna w internecie, ale prace nadal można znaleźć na wielu portalach. Są warte obejrzenia.
Ilustracja nosi tytuł: “Succubus”. Co miał dokładnie na myśli artysta – wie sam artysta. Siła przekazu sprawia, że wywiera wrażenie i skłania do wielu przemyśleń. I chyba właśnie o to chodzi 🙂
O wow. Nawet nie zwróciłem wczesniej tak bardzo uwagi na ten obrazek, moze to z racji tego, że niewielki. Ale po przecztaniu tego opisu spojrzałem jeszcze raz.. i faktycznie – ten obraz daje do myślenia. Gratuluję wrażliwości autorowi/autorce tego opisu powyżej. Myślę, że tytuł jest odpowiedzią i ta istota jest sukubem. Mężczyzna na dole jest w kajdanach, może te kajdany są takim symbolem jakiejś niemocy, niemozliwości poruszenia sie i wyrwania z tej matni. A widać, że jest już w strasznym stanie, resztką siły może tylko drapać paznokciami. A na tej istocie i tak wrażenia to nie robi, zabrała mu juz wszystkie siły i … patrzy w moim kierunku. Uh.
Przyszło mi właśnie na myśl, że to co opisałeś może przypomina jakiś burzliwy rozwód. Ona chce go zatrzymać, on się uwolnić, prawie wyssała z niego życie… rzeczywiście powinieneś na nią uważać. Kusząca figura, ale te zęby….
Świetnie to Pani ujęła…siła przekazu. Dziękuję za namiar na artystę, chętnie obejrzę sobie jego prace. A dlaczego jego strona nie jest obecnie dostępna w internecie? Czy ten człowiek już nie żyje? Czy przyczyna nie jest znana? Pozdrawiam
Przyznam, że nie mam pojęcia, czy ten artysta jeszcze tworzy i dlaczego zamknął stronę. Całe szczęście, ze internet nie zapomina 🙂 I można sobie odnaleźć tu i ówdzie jego obrazy.
Ciekawym uzupełnieniem jest też treść innej strony w internecie. Można tam wyczytać, że ‘pojawienie się’ we śnie sukkuba było tzw. złą wróżbą. Nie wiem co o tym myśleć, ale faktycznie po śnie, który mnie dotknął i pasuje idealnie do opisu sukkuba nawiedzającego sen – ku mojemu zdziwieniu i przerażeniu(!) – ta zła wróżba w niedalekim czasie…spełniła się w moim życiu. I podkreślę, że nie jestem osobą przesądną – przeciwnie – ale sen, który mi się zdarzył był czymś daleko wykraczającym poza mój zwykły sen czy nawet sen o zabarwieniu erotycznym jaki kiedykolwiek wcześniej mi się przyśnił. Moje drzwi były zamknięte nocą i nie ma praktycznie możliwości by ktoś fizycznie wskoczył mi do łóżka tamtej nocy. Ten sen rzeczywiście zbiegł się też z różnymi zdarzeniami, które mogę określić jako negatywne. A tak właściwie to nie pamiętam większości moich snów od dzieciństwa aż do dzisiaj lub być może nic mi się zazwyczaj nie śni…właściwie to nie wiem. W moim śnie sukkubem była znana mi osoba, nie jakaś ‘nieznana mglista postać tajemniczej obcej osoby’. Nie wiem czy w przypadku innych śniących bywa podobnie – czy śnią się im prawdziwi ludzie? Z opisu tego ‘zjawiska’ jaki udało mi się znaleźć w internecie wynika, że jest to coś na zasadzie snu erotycznego połączonego z fizycznymi odczuciami i opisy te sugerują, że szczególnie w przypadku mężczyzn dotyczą one osoby – zwykle kobiety – której pożądają i z którą prawdopodobnie już łączyła ich wcześniej jakaś relacja intymna, jest im ona znana prywatnie lub też skrycie o tej osobie marzyli lub fantazjowali. Więc nie jest to jakaś ‘wyśniona mgliście nieokreślona postać’ lub ‘wyśniona twarz nieznanej osoby’. Przyszło mi też na myśl czy to możliwe, że osoba ze snu wywołuje w jakiś sposób celowy takie doznania u osoby śniącej np. stosując jakieś zaklęcia tzw. czarnej lub białej magii. Wydaje mi się to mało prawdopodobne by osoba z mojego snu się tym parała, ale jednak mnie to zastanawia, szczególnie że jakiś czas temu ktoś mnie oświecił, że wiele osób tym tematem zajmuje praktycznie i ‘uprawia magię’. Wydało mi się to śmieszne by przejmować się czyimiś ‘zaklęciami nad czarnym kotem’ lub nawet nad własną osobą. Ale jednocześnie zdarzyło mi się natknąć na informacje o tym, że ludzie z niektórych kręgów znajomych robią coś co określa się jako roztaczanie nad wybraną osobą tzw. złej energii i to roztaczanie ma realnie negatywny wpływ na osobę atakowaną tą ich wysyłaną w jej kierunku negatywną energią. Nie wiem czy nazywane jest to satanizmem, czarną magią czy inaczej. Ale głębiej się zastanawiając podobnie działa siła modlitwy. Znane są przypadki uzdrowień osób nad którymi grupa osób modlących się roztaczała dobrą energię i nastąpiło wyzdrowienie tej osoby z choroby nowotworowej. A wy jak sądzicie? Czy to możliwe że ma to związek z jakimś rodzajem okultyzmu?
Warto zajrzeć : (pieknoumyslu.com/inkuby-i-sukkuby-duchy-snu)
Osoba, która się przyśniła mogła w ogóle nie mieć z tym nic wspólnego. Jedno z wyjaśnień takiego snu może być takie, że to Twoja własna intuicja próbuje złapać kontakt z Tobą i coś przekazać. Może być też tak, że osoba, która się przyśniła wkroczyła w ten sen nieświadomie, wcale nie używając żadnego rodzaju magii. Liczy się siła woli, intensywność myślenia o danym temacie, a wtedy Twój umysł może zadziałać jak “odbiornik”. A równie dobrze mógł to być po prostu zwykły sen z gatunku tych, które śnią się nad samym ranem, są najbardziej intensywne i to aż tak, że po przebudzeniu ma się wrażenie jakby się było naprawdę w bardzo realistycznym miejscu (wędrówka duszy? w inny wymiar?), a pamięć o takim śnie nie daje spokoju. Magia ma zawsze na to gotową odpowiedź 🙂 Czyli: zaufaj własnej intuicji.
Dziwne, ale dzisiaj przyszła mi do głowy podobna myśl, że osoba z mojego snu mogła nie mieć na jego pojawienie się żadnego wpływu. Włącznie z odprawianiem nad moją osobą czarów i zaklęć :). Przyszło mi też na myśl, że właściwie to jest niejako moją winą, bo może podświadomie ta osoba została przeze mnie wciągnięta w mój sen – wywołany/stworzony
przeze mnie myślą o tej osobie. Może mój umysł sięgnął w jakąś szufladkę pamięci i przywołał zapamiętany obraz tej osoby na potrzebę tego konkretnego snu ? Myślę, że może też i przeżyty ostatnio stres i negatywne wydarzenia skumulowały się… i to przeciążyło mój umysł, mózg, duszę, ciało ? – nie wiem – może wszystko na raz. A ten sen mógł być pewnego rodzaju lekiem, który stworzyła dla mnie podświadomość. Ot, takie samo-leczenie…snem. Lekiem na przeżywane ostatnio napięcia – bo przyjemność płynąca z tego snu pomogła mi się odprężyć, zrelaksować i…. odpuścić – takie było końcowe wrażenie – w trakcie i po przebudzeniu. Uważam, że ten sen mógł stanowić lek lub inaczej to określę – samo-naprawę uszkodzeń w układzie nerwowym – które nastąpiły pod wpływem silnego stresu. Taka samo-reperacja usterek na poziomie duchowo-fizycznym i neuronowym. Właśnie przez to, że wywołał coś w rodzaju euforii, a na pewno przyjemności na poziomie cielesnym. A jak wiadomo – każda przyjemność jest odprężająca i lecząca nerwy. Chociaż przyznam, że towarzyszył temu szok … i znów… stres. W trakcie snu przez chwilę nawet pojawiła się z mojej strony chęć oporu – by przerwać kontynuację tego snu, który tak przejął nade mną kontrolę. Ale wtedy pojawiła się myśl…zobaczę co wydarzy się dalej, bo może to niegroźne – skoro jak po chwili do mnie dotarło – tylko….śnię. Przemknęła mi myśl, że to nic szkodliwego… i opór zniknął. A sam sen po chwili dobiegł końca i nic wielkiego się nie stało bo głowę nadal mam na tym samym miejscu – czyli jest ok. 🙂 A teraz wpadła mi taka myśli – czy jest możliwe – świadome wyrwanie się z takiego snu ? A może ten rodzaju snu ‘trzyma’, więzi ? To by chyba potwierdzały relacje innych ludzi o doznaniu wpływu demonicznej siły… Ale chyba trudno byłoby znaleźć dowody, relacje i świadków na uwalnianie się ze snu o sukkubie… :). Zdaje się, że te sny nie zdarzają się często jednej i tej samej osobie ? To utrudnia więc sprawdzenie czy ten sen da się odpędzić. Wydaje mi się też, że część osób może nie chcieć nigdy o takim śnie opowiadać – bo wkracza w sferę tak intymną, że przypominającą w pewnym sensie doznanie gwałtu – szokującą siłą fizycznego wrażenia realności tego snu i przejęcia kontroli przez coś lub kogoś nad własnym ciałem. Gdyby nie znalezienie tej strony w internecie i spontaniczne zamieszczenie tu komentarza – przyznam, że prawdopodobnie nigdy i nikt by o tym śnie ode mnie nie usłyszał…był zbyt realistyczny by ktoś mógł w to uwierzyć.
Wracając do Pani komentarza zamieszczonego wyżej – pisze Pani o wędrówce duszy. Niestety niewiele na ten temat wiem. Chociaż przyznam, że zdarzyło mi się raz dziwne doznanie, z rodzaju ‘flow’ – ale na jawie, nie we śnie. Podczas tej wędrówki duszy, że pozwolę sobie użyć Pani określenia – przemknęła mi krótka myśl, (jako że zawsze szukam naukowego wyjaśnienia), że może cukier w pitej wtedy kawie był czymś podkręcony – skoro na kilka sekund zdarzyło mi się odpłynąć jakby w inne odległe miejsce. A czy w inny wymiar.. nie wiem… ale nie wykluczam tego zważywszy na to, że w sukkuby już zaczynam wierzyć . 🙂
Jeśli zdarzyło się pani podczas snu myśleć, że to przecież tylko sen – to tylko pozazdrościć 🙂 Świadome śnienie to niezwykła umiejętność, którą można wyćwiczyć lub doświadczyć przypadkowo od czasu do czasu. Fascynująca zabawa. Przypuszczam, że siłą woli można by było nawet dany sen zakończyć i z niego wyjść, kwestia treningu.
A co do snów na jawie, to niestety nie wiem, czy są zwykłym snem, ale chyba można założyć, że występują np. po zażyciu pewnych specyficznych substancji 😉
Natomiast czy sukkuby istnieją naprawdę? Na pewno nie jako potwory biegające gdzieś w ciemnościach, takie jak z filmów grozy. Raczej są manifestacją stanu umysłu, senną marą, a może podczas snu uchyla się gdzieś kotara zamykająca przejście do innego wymiaru, może człowiekowi tylko brakuje pewnego rodzaju zmysłów, żeby ujrzeć to jaśniej… Kto to wie. Ale istnieją w naszej zbiorowej świadomości i nawet ktoś, kto o nich nigdy nie słyszał, może doświadczyć spotkania nie wiedząc co się dzieje i z czym ma do czynienia.
Tak, w czasie mojego snu pojawiła się taka myśl – że przecież – to tylko sen. Brak mi pewności czy nie był to moment chwilowego przebudzenia, bo jak wcześniej wspominam pojawił się lęk. A to mogło spowodować wybudzenie. Pamiętam też (co by potwierdzało, że to na 100% był sen o sukkubie), między innymi mocne miarowe bicie serca. Chyba już dawno moje serce tak nie biło, może nawet nigdy. Jest też opcja, że może nie pamiętam dokładnie tej nocy i to co biorę za sen działo się na granicy wpadania w sen? Tu mam pewną niepewność. Wydaje mi się, że był to środek nocy więc mógł być to sen głęboki (albo nie sen a próba zaśnięcia po stresującym dniu). Więc może rzeczywiście było to świadome śnienie… to całkiem możliwe.
Co do snów na jawie, to myślę, że są połączeniem myśli, fantazji i gdy zamyka się oczy to wiadomo, że łatwo odpłynąć. Więc żadne substancje nie muszą być do tego konieczne.
Natomiast doznany przeze mnie ‘flow’, o którym też wspominam mógł mieć kilka przyczyn. Flow pojawił się w stanie wchodzenia w stan relaksu. Może było to jakieś doznanie duchowe? Może , bo wiem, że istnieje substancja, która wywołuje podobny stan. A nieco wcześniej poczęstowano mnie kawą i nie mogę mieć pewności dlaczego mój umysł odpłynął w tak niezwykły sposób. A gdzie? Mogę to porównać do trafienia na parę sekund w chmury lub nawet… do raju. Albo gdzieś daleko…może na inny kontynent. Było to bardzo… hm… odświeżające uczucie – jak łyk świeżego powietrza. Określenie inny wymiar też by pasowało do tego przeżycia.
Wracając jednak do sukkubów. Temat jest fascynujący, ciekawy i powiem, że nadal mam niedosyt. Bo dawniej zdarzyło mi się też inne dziwne doznanie podczas snu, już mniej przyjemne. We śnie pojawiło się bolesne odczucie, że coś mnie przygniata, jakby ktoś ciężki położył się ciężarem ciała na moich plecach uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch. Poprzedniego dnia zmarł sąsiad. Nawet przychodzi mi na myśl porównanie jakby coś lub ktoś…chciało mnie wtedy zabić lub …wejść w moje ciało. Wówczas była też możliwość, że ktoś niepożądany mógł wejść do mojego pokoju nocą. Ale raczej w to wątpię, bo fizyczne odczucie było takie, że coś lub ktoś niemalże boleśnie łączył się z moim ciałem. Na początku nawet była z mojej strony próba wyrwania się spod tego ciężaru. Niezgrabne ruchy wyrywania się. Ale potem to coś okazało się tak ciężkie i silne, że jedynie oddychanie pod tym ciężarem było możliwe, choć trudne. Trwało to dość długo, gdy już pojawiło się poczucie beznadziei, że się nie uwolnię… to odeszło. Nie wiem czy nie pod wpływem modlitwy. Mógł być to jednak i ten osławiony paraliż przysenny… czyli żaden demon, ani zabójca domowy. Tylko że… to wrażenie, że ktoś lub coś próbował/-ło mnie zabić – to wrażenie pozostało.
No właśnie – niektóre sny robią tak ogromne wrażenie. Nie zdarzają się często, ale pamięta się je latami. Można by więc powiedzieć, że są jakby ważniejsze od innych, coś się tu zadziało. Ale czemu? Czy odbieramy jakiś bardzo silny przekaz, jakieś nagromadzenie emocji, energii? Wysłane przez kogoś świadomie lub nieświadomie. Jestem zdania, że działamy jednak jak odbiorniki. Kiedyś odebrałam taki sygnał od znajomej kompletnie nie wiedząc, co ona zamierza, a ona wysyłała go po prostu w świat, nie celując akurat we mnie.
Określenie sukkub/inkub to nie jakiś konkretny demon, ale chyba raczej taki worek, do którego wrzuca się te wszystkie dziwne sny z uczuciem przytłoczenia przez jakąś siłę.
Z tym snem na jawie trochę zażartowałam, ale rozumiem o co chodzi – taki chwilowy przebłysk z pozytywną wibracją. Dobrze, że nie tylko demony i mrok przebijają się do naszych umysłów, ale również i pozytywne przekazy 🙂
Pisze Pani o tajemniczych snach z gatunku tych, które śnią się nad samym ranem, są najbardziej intensywne i to aż tak, że po przebudzeniu ma się wrażenie jakby się było naprawdę w bardzo realistycznym miejscu. Ciekawe o jakich miejscach Pani śni – czy są to miejsca ze wspomnień czy może jakieś inne magiczne lądy.
Te intensywne sny nad samym ranem często występują, gdy zaśnie się jeszcze tak na chwilkę przed budzikiem 🙂 To też całkiem normalna sprawa – śnimy w fazie snu REM, którego więcej jest nad ranem, kiedy to występują szybsze ruchy gałek ocznych, co znowu może skutkować żywszymi snami. Tematy tych snów są przeróżne, jak to ze snami bywa, ale ich zwiększona intensywność bywa zaskakująca.
Wracając jeszcze do tematu paraliżu sennego. Wydaje mi się, że taki efekt przyduszenia może spowodować też np. położenie się dziecka w nocy na dorosłym. Czasem dzieci lubią się przytulać do rodziców lub krewnych, których odwiedzają ich rodzice. Zdarzyło mi się, że dzieci brata nagle wieczorem powskakiwały mi do łóżka. Ale wtedy było to przed zaśnięciem i zostały odesłane do swojej mamy.
No tak. Tylko dużo gorzej, jeśli się spało całkiem samemu i nikt nie miał możliwości wejść do sypialni. Przerażenie takim snem się potęguje.
Przy paraliżu sennym można mieć zwidy, że w pokoju stoją złowrogie postaci. Gdy po chwili się człowiek wybudzi i wszystko znika, to strach jednak pozostaje, bo te sny i zwidy są bardzo realistyczne. Paraliż senny to sytuacja, która wzbudza dużo emocji, toteż nie zapomina się tych snów tak łatwo jak innych. No i jest doznaniem jakby “z innego świata”, czymś co ciężko wytłumaczyć na logiczny sposób, czymś bardzo niepokojącym.
Tak, rzeczywiście – podczas paraliżu sennego (lub jeśli nie był to paraliż, to pierwszego ‘spotkania’ z duchem nocy) było odczucie lęku i to ogromnego, bo sen ten poza uczuciem bólu w całym ciele oraz wrażenia przygniatania, a nawet bolesnego łączenia się jakiegoś ciężaru z calą powierzchnią mojego ciała, wywołał spory lęk. I nawet trafiła Pani idealnie w sedno – był też i lęk, że nikt mi tego ciężaru z pleców nie zdejmie, a brakowało tchu i sił by tą siłę/ ciężar z siebie zrzucić. Było to jakby ktoś na plecy zrzucił mi wielką betonową płytę. Ciekawe jest też to, że trwało to nie sekundy, ale naprawdę długo. Początkowo dało się z trudem wykonywać jakieś ruchy, próby podniesienia się spod tej siły przygniatającej do łóżka. Ale później już zabrakło sił. I gdy już nastąpiła chwila zwątpienia i strach, że ten paraliż nie ustąpi…. to coś puściło i odeszło. Bardzo dziwne wrażenie senne i bardzo nieprzyjemne, bolesne. Nasuwa mi się też porównanie, którego użyję kolejny raz – jakby coś/ktoś chciało mnie wtedy zabić. Oddychanie było prawie niemożliwe. Ale też przychodzi mi na myśl, że może powód tego paraliżu jest banalny – może jakiś ucisk na kręgi kręgosłupa, zła pozycja snu przygniatająca płuca i przyczyna mogła być fizyczna? Tak sobie gdybam. Jak wspominam też w poprzednim wpisie- w okolicy tego snu z paraliżem sennym zmarł sąsiad. Zdarzyło mi się czytać na jakimś forum o ukazywaniu się ludziom duchów zmarłych , że jest taka możliwość, że dusza zmarłego w którego mieszkaniu było otwarte okno, gdy zmarł uleciała i błądzi po okolicy, w której mieszkał i jeśli pozostawia się na noc otwarte okno, to jest takie przypuszczenie, że dusza ta może próbować znaleźć swoje dawne ciało i omyłkowo próbować wniknąć w ciało przypadkowo napotkanej żyjącej osoby, która leży i śpi. Ale oczywiście są to tak zwane legendy o duchach powielane przez innych ludzi i nie wiadomo czy nie są one jedynie żartem.
Co do złowrogich postaci, które widzą niektóre osoby dotknięte paraliżem sennym, to albo nie zdarzyło mi się to podczas żadnego snu, albo nie pamiętam. Ale zaciekawiła mnie Pani – co dokładnie oznaczają te złowrogie postaci? Przypuszczam, że to cienie jakichś ludzi i śniące osoby odbierają je jako złowrogie, ponieważ brak im ludzkiego kształtu ?
Nieco z innej beczki opiszę inne może doświadczenie. Zdarzyło mi się iść ulicą, z wrażeniem, że idzie za mną cień mężczyzny. W mojej rodzinie zmarł w okolicy tego wydarzenia mężczyzna. W mieszkaniu idąc korytarzem do pokoju następnego dnia pojawił się przed moimi oczami znów cień mężczyzny, ale tym razem mnie nie przestraszył – wyglądał bardziej jak postać z mgły. Szedł naprzeciwko mnie, przeszedł przez moje ciało i zniknął dokładnie jak płynąca w moim kierunku mgła. Sprawiał wrażenie smutnego, zagubionego, miał nieco pochyloną głowę, sprawiał wrażenie jakby pojawił się, bo chciał mi coś powiedzieć. Ale nie mógł, bo był duchem. Po kilku modlitwach za zmarłych cień tego człowieka nigdy więcej się już nie pojawił przed moimi oczami – nigdzie. Ani w drodze gdziekolwiek, ani w mieszkaniu. Przyszło mi też wtedy na myśl, że może ktoś z mojej żyjącej rodziny mi się ‘ukazuje’, bo ma jakiś problem, smutek. Przerażenie wywołało przeczytanie, że spotkanie ducha w mieszkaniu zwiastuje śmierć kogoś bliskiego z rodziny. Nie wiem czy ta wróżba się wtedy nie spełniła, bo ciągłe były wiadomości o tym, że ktoś umarł. Ale jak piszę wcześniej – kilka razy zmówiona modlitwa za zmarłych i więcej ten cień czy duch się nie pojawił. Było to z 10 lat temu.
Ucisk kręgosłupa, blokada ciała z fizycznych powodów – to chyba raczej nie jest wytłumaczeniem, gdyż przydarzało by się również na jawie, gdy się po prostu leży. Paraliż senny ma dość proste wyjaśnienie: występuje, gdy część mózgu jeszcze jest w trybie snu i dlatego nie można się poruszyć. Złowrogie postaci ukazujące się podczas paraliżu zapewne są u każdego całkiem inne. Doświadczyłam tego tylko raz, choć paraliżów zdarzyło mi się kilkanaście. Ujrzałam postaci w czarnych płaszczach i kapturach, twarzy nie było widać, stały po prostu milcząc obok łóżka. Gdy udało mi się w końcu wybudzić z przerażeniem przeszukałam całe mieszkanie i sprawdziłam, czy wszyscy bezpiecznie śpią. Na szczęście to były tylko zwidy. Nie mam pojęcia co oznaczają, kim mogą być. Najpewniej są snem przenikającym rzeczywistości, w końcu jest się w tym momencie gdzieś na pograniczu, fizycznie się śpi, ale umysł już częściowo działa, ale nie na tyle, by mieć panowanie nad poruszaniem ciała.
Co do duchów, to istnienie równoległych wymiarów jest całkiem prawdopodobne. Nauka tego na pewno nie wyklucza. Mamy tylko tyle zmysłów, ile mamy, więc wszyscy widzimy świat jednakowo. Oprócz osób, które są bardziej wyczulone oczywiście. Choć teraz się uważa, że zmysłów jest więcej niż 5:
“Model dwunastu zmysłów, uzupełniający znane nam pięć – dotyk, wzrok, słuch, węch i smak – o siedem kolejnych. Są to nasze zmysły ciepła, równowagi, ruchu, języka, myśli, życia i siebie. Dwanaście zmysłów zostało przypisanych do trzech grup: zmysłów zewnętrznego świata, zmysłów ciała i zmysłów społecznych.”
To co Pani napisała jest bardzo interesujące. Całość postu, a szczególnie to co dla mnie zupełnie nowe – o zmysłach. Po przeczytaniu listy…coś rzeczywiście w tym jest. Chociaż zmysł języka to dla mnie zagadka. Ale może to już późna pora i myślę mniej jasno…? I chyba nie zgadnę na czym ten zmysł polega?
Co do postaci z Pani snu… Nie mam pewności, ale o własnym paraliżu sennym opowiadałam komuś dawniej. Wydaje mi się, (gdy staram sobie to teraz przypomnieć), że opowiadając o tym śnie wspomniałam też o jakichś postaciach ze snu. Mgliście przypominam sobie, że jedna lub dwie osoby wyglądające bardzo młodo też w długich jakby płaszczach lub czarnych bluzach – przez chwilę pojawiły się w tym śnie jak klatka z filmu – po drugiej stronie pokoju. A po chwili zniknęły. Ale dotyczyło to mojego zupełnie innego snu niż ten o którym pisałam wcześniej – a był to sen z pogranicza koszmaru sennego. Śniło mi się, że ktoś zaciskał mi ręce na szyi i dusił mnie. Realnie trudno było mi oddychać podczas tego snu i było odczucie bólu a rankiem wrażenie że to działo się naprawdę. Nie pamiętam niestety czy po przebudzeniu pojawiły się objawy przeziębienia – bo czasami moje koszmary senne (zdarzające się niezwykle rzadko) – są jedynie zwiastunem pojawiającego się za dnia bólu gardła i początku grypy. Podobne przypadki są nawet opisywane w publikacjach naukowych i nie jestem wyjątkiem. Czyli koszmar = zwiastun infekcji toczącej się w ciele.
Gdy przeczytałam o tych zakapturzonych postaciach z Pani snu, pomyślałam o niektórych młodych osobach z mojej okolicy. Te dzieciaki praktycznie mało wychodzą na zewnątrz za dnia. Jakby uwiązani do swoich rodzin, ale kilka razy widziałam niektóre z tych osób śpieszące gdzieś nocą – ubrane w czarne kapturzaste bluzy i zawsze z pochyloną głową, jakby bez sensu ukrywając twarz (bez sensu bo przecież za dnia nie noszą tych kapturów i łatwo ich rozpoznać – choćby po sylwetce). Nie wiem też czemu, ale już nie raz przez myśl mi przemknęło, że może te młode osoby odprawiają jakieś nocne rytuały… choć serio nie mam pojęcia, gdzie właściwie się udają i co robią po nocach. Jedna osoba powiedziała mi, że ci chłopcy nocą chodzą ‘na gwałty’. Nie wiem natomiast skąd się wziął ten pomysł u tej osoby i czy może być to prawdą.
Powracając do snu… może nie mieć to ze sobą żadnego związku – tzn. że akurat te osoby nawiedzają sny i jeśli gdybać czy odprawiają nocą obrzędy nad czarnymi kotami. Natomiast myśląc racjonalnie i przyziemnie – jest opcja, że obraz postaci tych osób zapamiętany w szufladce pamięci został przywołany w moim śnie a może i w Pani śnie? Może też widuje Pani tak ubrane osoby? Niedługo po tym koszmarze sennym dodam…choć miałam już nie wspominać o niczyim zgonie… przyszła wiadomość o śmierci bliskiej osoby w mojej rodzinie. Podczas snu właściwie miałam wrażenie, że odczuwam stan fizyczny kogoś innego, chociaż odczucie trudności w oddychaniu było całkowicie moje.
W tamtym czasie, gdy pojawił się koszmar bycia duszoną zastanawiałam się czy ktoś nie ‘wzbogaca’ mi jakąś substancją jedzenia lub picia. Przyszło mi na myśl, że coś mogło być mi wsypane, bo zobaczyłam mniej więcej w tym przedziale czasowym przypadkowo, że mój ojciec dostał od kogoś z sąsiadów rzekomy świetny lek dla siebie. Lek ten miał działanie zwiotczające mięśnie – co później odnalazłam w ulotce. Zadziałanie tego w nocy może doprowadzić nawet do śmierci osoby ‘poczęstowanej’. Zwiotcza każdy mięsień – również te oddechowe. Podobnie działają chyba tzw. barbiturany? Niestety ten blister zniknął gdzieś wraz z moim ojcem tamtego dnia i nie udało mi się go nakłonić do oddania tego, ani zdradzenia gdzie to schował. Trudno mi też stwierdzić, gdzie to mogło trafić. Może wyrzucił, a może był tylko pośrednikiem w przekazaniu tego komuś innemu? Bynajmniej nie uważam zastanawiania się na tym czy ktoś mnie – mówiąc wprost – przypadkiem lub celowo truje – za paranoję. Niestety dopiero po wielu latach przyszło mi zrozumienie tego, że bywa i tak, że najgorsi wrogowie czają się we własnej rodzinie i fałszywie przyjaznych osobach z otoczenia. Bo albo idzie za tym bezmyślność i automatyzm wykonywania ich rękami pomysłów innych ludzi albo zakorzeniona od dawna nieżyczliwość w samej rodzinie lub tym środowisku. Właściwie piszę o tym również dlatego, że ktoś mi otworzył umysł na spojrzenie krytyczniej – na to co mnie otacza – i myślę, że innym ludziom …też trzeba otworzyć oczy.
Zmysł języka to zapewne umiejętność posługiwania się mową, rozumienia jej, a rozwijanie tego zmysłu u osób szczególnie uzdolnionych to zapewne umiejętność uczenia się różnych języków lub też posługiwanie się językiem poetyckim. Tak przynajmniej rozumiem posługiwanie się językiem jako zmysł 🙂
Co do mrocznych postaci – przytrafiło mi się je ujrzeć wiele lat temu, może z 10. Raczej niczym nie przypominały współczesnych ludzi, ba, nawet nie miały w sobie nic ludzkiego, płaszcze nosiły takie bardziej staroświeckie, przykurzone jakby. Miałam wrażenie, że to bardziej jakby upiory. Myślę, że współczesna młodzież nie ma z tym kompletnie nic wspólnego, oni zbyt dużo czasu spędzają sami ze sobą, są pełni różnych lęków, także przed innymi ludźmi i przed kontaktami międzyludzkimi, stąd zachowania jakby chcieli się przed czymś skrywać i niezauważenie przemykać. Nie wiem też, czy to dobrze być zbyt krytycznym patrząc na ludzi i we wszystkich widzieć wrogów. Ludzkość może nie jest idealna, a nawet i pełna wad, ale lepiej stać gdzieś pośrodku w ocenie. Ani zbyt krytycznie, ani zbyt pozytywnie, żeby nie wpadać w pułapkę zbyt krytycznego lub zbyt optymistycznego postrzegania świata. Ludzie są jacy są, zawsze będą mieszanką dobra i zła. Wrogie nastawienie do świata może zniszczyć pozytywne myśli, dobrą energię w nas samych. A tak jak mówią – przyciągasz to, o czym myślisz. Tak jak jesteś tym, co zjesz, podobnie jest z myśleniem – czym karmisz swoje myśli, takim się stajesz. I pamiętać należy, że inni są “odbiornikami” twoich myśli. Ot i cała magia 🙂
Temat paraliżów sennych jest podejmowany przez naukowców, bo jednak jest stanem występującym dość często. Istnieje powiązanie występowania paraliżu z nadmiarem stresu. Ja bym dodała od siebie, że z takim rodzajem stresu, w którym odczuwa się zagrożenie z czyjejś strony. Tak przynajmniej wynika z moich osobistych obserwacji. Więc tak jakby kółko się zamyka – czujesz się zagrożony ze strony innych ludzi – to objawia się potem w snach.
Dodam jeszcze do poprzedniego postu, że modlitwa za zmarłych pomogła mi ‘odesłać’ ducha jakiegoś mężczyzny. Natomiast żona mężczyzny zmarłego w tym czasie w mojej rodziny przeżywała wtedy przeciągającą się żałobę – miała wyraźny problem z pozbieraniem się psychicznie po jego śmierci i przeciągającym się opłakiwaniem kogoś kto nie mógł już wrócić do żywych. Nie był on całe życie zbyt dobrym mężem, ale w pewnym momencie życia, pod wpływem choroby, podobno bardzo się zmienił lub jak by to kościół mógł określić – nawrócił się na dobrą drogę i zaczął rzeczywiście okazywać swojej żonie miłość i pomoc. Pamiętam w momencie pojawienia się tego ducha, że przypłynęło mi z tej mgły jakieś zdanie jakby wypowiedziane w moich myślach od tego mglistego człowieka (ducha). Subiektywnie uważam, że była to wiadomość dla jego żony chociaż nie mogę tego udowodnić. Jakiś czas później wdowa się pobierała i odegnała tą przeciągającą się żałobę.
Natomiast co do snów o sukkubach, to wydaje mi się, że łączą się raczej z żyjącymi osobami. Jak napisała mi Pani ‘Nawiedzona’, przyciąga się lub odbiera jak ‘odbiornik’ to o czym się myśli.
Być może ta dusza szukała “odbiornika”, kogoś, kto usłyszy wiadomość, coś chciała przekazać. W buddyzmie istnieje bardzo ciekawe pojęcie: Bardo. Jest to stan przejściowy dla duszy między śmiercią a ponownymi narodzinami, tzw. własne subtelne ciało, które ma nadal wszystkie zmysły i może przemieszczać się bez przeszkód. Ciekawy temat 🙂
Rzeczywiście ciekawe zjawisko to Bardo. Co do bycia odbiornikiem jakiegoś przekazu z zaświatów to nie jestem tego pewna. A jeśli chodzi o sny to mogą być też spowodowane po prostu jakimś większym stresem, nagromadzeniem informacji. Podam przykład. Ostatnimi dniami przyśnił mi się fragment obrazu telewizyjnego. Była to właściwie reklama jednego z popularnych seriali telewizyjnych. Dokładnie ten obraz mi się przyśnił i miałam wrażenie, że widzę rzeczywiste wydarzenia z jakichś własnych wspomnień – np. tego co mogłam gdzieś widzieć. Ale jeszcze tego samego dnia pamięć przypomniała mi ten urywek programu telewizyjnego i okazało się że sen nie miał nic wspólnego nawet z wytworem mojej wyobraźni. Pamięć zapamiętała i odtworzyła to we śnie. Staram się nie przywiązywać do tego co widzę w TV, a jednak moja pamięć postanowiła inaczej. Z tego wiadomo jaki może być wniosek – że programowanie człowieka przez TV odbywa się nawet poza jego wolą…
Oczywiście. Umysł pracuje nawet, gdy śpi. Można by powiedzieć, że niczym skrzętny bibliotekarz układa wszystko w katalogi w sobie tylko znanym porządku. Korzysta z tego, co zebrał w dzień, aby poupychać sobie to w jakieś szufladki, a może coś odrzucić.
Odbiornikiem przekazów jesteśmy na co dzień. Nie tylko poprzez TV. Ludzie posługują się językiem ciała, często wystarczy mimika twarzy, aby odczytać czyjeś intencje. Można się w tym doszkolić, poznać zasady psychologii i zacząć zauważać nieco więcej, np. oznaki, czy ktoś mówi prawdę czy kłamie po ruchu gałek ocznych. Ale jeśli się do tego dołoży intuicję, to można widzieć coraz więcej. I teraz znowu: osoby bardziej uzdolnione, z bardziej wyczuloną intuicją zapewne widzą więcej niż przeciętny człowiek, więc są lepszymi “odbiornikami”. Być może to jest wytłumaczenie istnienia jasnowidzów, wróżek, genialnych detektywów, medium rozmawiających z duchami. Części umiejętności można się nauczyć, czasem można coś ujrzeć przypadkiem, ale niektórzy rodzą się z większymi możliwościami i wrodzonymi talentami, więc postrzeganie czegoś więcej przychodzi im naturalnie i z łatwością. A być może to tylko takie moje teorie 🙂
Ludzki umysł ma wiele zagadek – to na pewno. Świetnie to pani ujęła. Język ciała i mimika mają dużą rolę w życiu. Chociaż niektóre osoby tak świetnie kłamią, że niezwykle trudno to zauważyć. No ale jak to się mówi – nawet świetny kłamca nie kłamie cały czas. I to jest może właśnie moment na błysk intuicji.
Gdy pisze pani o medium rozmawiającym z duchami przypominają mi się pewne żarty z dzieciństwa. Coś było o duchach, a nawet coś co wykorzystuje się w środowiskach naukowych do oceny zdolności paranormalnych. Zabawne, że zabawa wymyślona przez 2 osoby wspólnie się bawiące na podwórku zahaczyła o test jasnowidzenia. A wtedy jeszcze nie było wikipedii, ani internetu. No ale w TV leciał Kaszpirowski. Nawet obecnie wikipediia jeśli tam zajrzeć – zaprzecza istnieniu takich umiejętności. Szkoda, że nie pamiętam od kogo wyszedł pomysł tej zabawy…ale jak to bywa z pamięcią, może szufladka otworzy się sama i to już niebawem? Zastanawiam się też czy wtedy niezamierzenie nie uchyliłam, jak to pani określiła kurtyny do zaświatów. Bo były też żarty i zabawy związane z wywoływaniem duchów. Żarty bo dawniej w to nie wierzyłam by było to coś w ogóle możliwego i z mojej strony były to jedynie dzieciece wygłupy. Pomyślalam sobie też i jest to z kolei taka moja własna teoria… że może po prostu jeśli duch ma coś do przekazania, to on sam szuka drogi do osoby, której chce przekazać jakąś wiadomość? I może nie ma znaczenia czy się go przywołuje…po prostu wybiera sobie taką osobę, która sie nadaje do ‘odbioru’ wiadomości? Oczywiście o ile rzeczywiście duchy istnieją. 🙂
Co do teorii to teorie zawsze są ciekawe, na teoriach zbudowano dawniej postęp i na nich tworzy się on nadal. 🙂
Tak – myślę, że to właśnie bardzo prawdopodobne, że duch czy też dusza, która chce coś przekazać, to sama szuka tej drogi przekazu. Lub puszcza ten przekaz, żeby znalazł gdzieś “ujście”. A co seansów spirytystycznych, to nie umiem powiedzieć, czy się sprawdzają i czy są wiarygodne, zawsze ich świadomie unikałam. Raczej nie chcę niczego wywoływać na siłę. Jeśli coś ma do mnie dotrzeć, to znajdzie drogę 🙂
Człowiek może być odbiornikiem czyichś myśli, np. na odległość? Wspomniała Pani w jednym z postów, że pozwolę sobie zacytować. Zastanawia mnie czy skoro można odebrać jakieś ludzkie myśli (może też obraz np. tego co dana osoba widzi, gdzie się znajduje), to czy jest też możliwe zadziałanie odwrotne czyli kontrolowanie tego procesu lub zablokowanie tego przekazu? W wikipedii natknęłam się na dość zabawne zobrazowanie tego jak można zablokować odbiór czyichś myśli – coś w rodzaju hełmu miało blokować tzw. trzećie oko. Nie wiadomo czy działało. To mnie frapuje, bo jeśli np. nie mam ochoty danego dnia odbierać czyichś myśli czy emocji to czy da się to jakoś ‘wyłączyć’? 🙂
Tu wkraczamy w tematy, które były swego czasu przedmiotem badań naukowców. A może nadal są? Można poczytać książki, które napisał Dimitri Wereszczagin, jest tam kilka ciekawych rzeczy. Komedia “Człowiek, który gapił się na kozy” porusza też luźno takie tematy. Oficjalnych wyników badań naukowców dotyczących parapsychologii na pewno nigdy nie ujrzymy. Na pewno są tajemnicą.
Wydaje mi się, że są osoby, które mają taki dar bardziej rozwinięty niż inni. Można też go doszlifowywać i nauczyć się zakładania blokad. Magia jest siłą woli. Czyli trzeba ćwiczyć 🙂
Przeczytałam właśnie post o nadmiarze stresu, którzy przekłada się później na treść snów czy na paraliż senny… Dzień wcześniej jak pisałam w innym poście doświadczyłam stanu ‘flow’ czyli chwilowego odpłynięcia gdzieś jakby do raju, w zaświaty czy w chmury i raczej był to stan relaksu. Ale faktycznie na dwa dni przed dostałam wiadomość, która wytrąciła mnie z równowagi i wprowadziła w stan dużego napięcia emocjonalnego. Może więc rzeczywiście ten stres odbił się później na mnie we śnie i stąd ten paraliż… Przyszła mi teraz jednak jeszcze jedna myśl – o tej pitej wtedy kawie, która była poczęstunkiem. Pytanie jakie mi się nasuwa to czy jakaś substancja narkotyczna lub ew. psychotyczna może powodować paraliż senny?
Przyznam też, że w moim przypadku przed wystąpieniem tego zjawiska nie byłam chyba jeszcze świadoma zagrożeń z otoczenia czy złych intencji innych osób skierowanych na moją osobę. Z natury wiele lat byłam kimś w rodzaju niefrasobliwej-optymistki. Niezależnie od tego co się działo to świat wydawał mi się być zawsze przyjaznym i wypełnionym światłem. Stres w moim życiu pojawił się, gdy zrozumiałam że źli ludzie istnieją naprawdę. I nie są to tylko postaci z filmów. Możliwe że było to po prostu pewnego rodzaju zaprzeczeniem w moim umyśle. Zaprzeczeniem, które chroniło mnie przed złem, którego doświadczałam, bo życie w ciągłym stresie wewnętrznym, napięciu i braku spokoju w otoczeniu uważam za zło. Oczywiście jest i w tym wielka racja, że jak Pani napisała nie można patrzeć na ludzi i świat jedynie przez czarne okulary, a i te różowe też nie dają jasnego obrazu rzeczywistości. Ale jak człowiek jest młody i zagubiony to czasem te okulary się mylą, a czasami się je gubi. 🙂
Chyba nauka jeszcze do końca nie wyjaśniła mechanizmów występowania paraliżu sennego oprócz tego, że może być wynikiem długotrwałego stresu. Więc myślę, że nikt nie jest w stanie powiedzieć, czy zażywanie pewnego rodzaju substancji może go wywołać, chociaż to oczywiście wcale nie jest wykluczone. Paraliż senny to po prostu coś w rodzaju błędu w procesie snu.
Bycie pełnym optymizmu to chyba przywilej młodości. Piękny przywilej. Teraz już nie potrafię być aż tak optymistyczna jak kiedyś 🙂
ja również nie znam przyczyny tego paraliżu i naprawdę serio zastanawiam się czy jakieś substancje, ewentualnie leki – zażyte lub np. dosypane przez osobę niepożądaną, mogą wywołać takie stany snu.
Przyznam, że miałam w życiu jeszcze kilka innych dziwnych snów . Pasujących albo do paraliżu albo do snu sukubowego. Ale chyba bardziej do paraliżu sennego. Zdarzyło mi się kiedyś obudzić z ranami na ciele. Wyglądającymi jak ślady po pazurach kota. Ale sądzę, że była to wina mojego ówczesnego eksperymentu z kosmetykiem ręcznej roboty i silnego przesuszenia skóry. Bez względu na przyczynę było to dość niepokojące zdarzenie, bo połączone z paraliżem sennym. Co ciekawsze, po dotknięciu tych ran, zniknęły one pod wpływem mojego dotyku…dosłownie na moich oczach, bo patrzyłam wtedy w lustro. Ze zdziwieniem, że moje ciało wygląda jak podrapane przez jakieś zwierze przesunęłam po nich dłonią, a one się zamknęły jak skrzela ryby. Później myślałam, że i to mi się przyśniło, podobnie jak paraliż senny. Gdyby nie to, że kilka dni jeszcze wciąż miałam jedną bliznę na ciele, przypominającą mi o tym śnie, to uznałabym to za zwidy i halucynacje. Ta blizna co ciekawe zniknęła bez śladu po kilku dniach, chociaż nieraz zostają mi blizny nawet po małych zadrapaniach i wcale nie znikają aż tak łatwo. Co ciekawe ta blizna zniknęła całkowicie, chociaż te zadrapania (lub pęknięcia skóry) były dość głębokie. Ale i tu medycyna może mieć odpowiedź, bo jedna osoba ze środowiska medycznego doradziła mi w tym przypadku sprawdzenie czy układ hormonalny działa poprawnie + testy na alergie . Nie przyszłoby mi to nawet na myśl by to ze sobą wiązać… Raczej pierwszą myślą było, że we śnie podrapał mnie jakiś wampir, który wtargnął przez moje uchylone nocą okno…
Co do optymizmu młodości, to jest on piękny. Rzeczywiście, gdy z czasem i wiekiem maleje, to jest to jakaś strata czegoś wartościowego. Ale też bywa i tak, że staje się przyczyną jakichś kłopotów i niezauważania często bolesnej prawdy.
Bo wiele jest w życiu stereotypów – że wszyscy rodzice kochają swoje dzieci, że ludzie są z natury dobrzy…itd. Niestety nie jest to prawdą i warto o tym pamiętać. Rodzice alkoholicy często znęcają się nad dziećmi lub źle się nimi opiekują, bo alkohol pozbawia empatii. A niektórzy ludzie mają ogólną tendencję do czynienia zła i zamętu – i są też prawdopodobnie złymi rodzicami, bo miłość nie idzie zbytnio w parze z tendencją do siania zła. Ale jest to tylko zdanie z moich obserwacji życiowych i czasem zrozumienie, i zaakceptowanie tego musi przyjść z czasem, szczególnie jeśli nie dotyczy to jedynie innych i może być bolesną traumą.
Ciekawy obrazek mi dziś internet podsunął.

Taki do rozmyślań nad rozmowami z duchami. Czy te dwie panie przeprowadzają seans spirytystyczny czy też po prostu piją absynt i dzięki piołunowi ulegają halucynacjom (sugeruje to zielony kolor ducha – absyntowa “zielona wróżka”). Może to nie halucynacje, tylko dzięki pewnym substancjom umożliwił się kontakt z zaświatami? Może to wszystko się przenika?
Akurat obrazek dobrze wpasował się w naszą rozmowę 🙂
Optymizm rozwiewa się z wiekiem, gdy coraz bardziej poznaje się życie. To prawda. Trzeba jakoś nauczyć się go odszukiwać i odcinać od tego co złe.
Możliwe, że się czymś raczą. Ale ciekawe czy rzeczywiście taki trunek może wywołać halucynacje? Kiedyś przedawkowałam sobie napar z szałwi. Czułam się później pobudzona, jak po paru nieprzespanych nocach lub jak po przedawkowaniu kawy. Powiem, że nawet po powieszeniu sobie szałwi w pokoju do zasuszenia na herbatkę też czułam się następnego ranka jak odurzona. Ale szałwia pachnie bardzo intensywnie i sam zapach już jest tak mocny, że odurza jak perfumy. A piołun… widziałam jak ludzie gołymi rękami zbierają i suszą, a podobno już niewielka dawka może być zbyt silna, co mnie zdziwiło że suszą to bez rękawiczek. No ale w połączeniu z alko niektóre ziółka i nalewki ziołowe mogą działać inaczej i silniej.
Obrazek super, bardzo tajemniczy.
Tak, wyciągi alkoholowe pomagają wydobyć z ziół o wiele więcej niż sam napar. Teraz absynt produkuje się według ciut innej receptury niż kiedyś, żeby nie wywoływał halucynacji. Piołun jest wartościowym ziołem, ale oczywiście nie w nadmiarze.
A cytat mi gdzieś umknął… więc szybko uzupełniam…a miał dotyczyć Pani wspomnienia o tym jak odebrała Pani przekaz jakichś emocji czy myśli swojej znajomej, co zostało przez nią potwierdzone.
Tak, to był niesamowity przypadek. Takich przypadków doświadczyłam w życiu kilka razy. Takie sytuacje dają do myślenia.
Dlatego teraz, jeśli przytrafia mi się taki sen, który uznam za dość niezwykły, to staram się jak najszybciej porozmawiać w bohaterami tego snu. Uczciwie od razu mówię co mi się śniło, a rozmowa dalej się toczy i można dojść razem do różnych ciekawych wniosków.
To jest rzeczywiście niezwykłe… by dwie osoby w tym samym czasie myślały o tym samym i by potwierdziły to w rozmowie.
A tak w temacie frapujących pytań – zastanawiałam się wczoraj – jeśli chodzi o przekazywanie myśli do innej osoby… Czy te sny sukkubowe lub inkubowe mogą być spowodowane tym, że osoba ze snu intensywnie myśli o osobie, w której sen się ‘wkrada’. Czyli właściwie to o czym Pani wspomniała czyli proces myśl – odbiornik. Pomyślałam sobie czy to możliwe, że np. ktoś poza snem czyli na jawie – uprawia sobie z kimś seks, ale… myśli w tym czasie o innej osobie, która w tym czasie śpi. Czy to możliwe, że właśnie to może być powodem wywołania takiego snu lub przekazu swojego stanu fizyczno-emocjonalnego do innej osoby- czyli że odbiera się pożądanie odczuwane przez tą osobę, które zamiast trafić do myśli osoby, z którą ktoś uprawia seks nieco omyłkowo leci bokiem do innej osoby znajdującej się gdzieś indziej. Oczywiście tak sobie gdybam i fantazjuję… 🙂
No bo nie wiem czy często zdarza się to kobietom, ale podobno mężczyznom dość często zdarza się myśleć o innej kobiecie w trakcie seksu z kobietą…może po prostu przez poszukiwanie nowego bodźca lub jako wynik chwilowego marzenia erotycznego o innej kobiecie – znanej lub obcej. Z pewnością by się tego dowiedzieć konieczne byłoby zapytanie tej osoby, co w danym czasie robiła i o czym myślała. 🙂 No ale zadanie takiego pytania może być nieco nie na miejscu i nie zawsze ktoś może chcieć na to pytanie szczerze odpowiedzieć.
Myślę, że sprawdzenie tego “odbierania i nadawania” jest niemożliwością, żaden naukowiec raczej tego nie zbada i nie będzie traktował nawet poważnie. A niestety, bo to jakże ciekawe tematy.
Ludzie myślą o sobie nawzajem intensywnie cały czas. Więc gdyby każdy miał zdolności nadawania i odbierania, to by się zrobił niezły zamęt 🙂 Co do intensywnych przekazów podczas seksu – to może się wiązać znowu z ciekawą sprawą, a mianowicie z energią seksualną, którą świadomie można wykorzystywać do wzmacniania swoich magicznych sił lub rytuałów.
To o czym rozmawiamy, czyli jakieś formy kontaktu z zaświatami, innymi wymiarami czy coś w rodzaju telepatii, to są dary dane nielicznym. Do tego osoba z tym pewnym rodzajem “nadwrażliwości” musi ją akceptować i trochę z nią popracować. Myślę, że jest sporo osób, które takie możliwości odrzucają z powodu np. wyznawanej religii czy też z braku otwartego umysłu na fakt, że jednak świat może być bardziej złożony niż to się wydaje. Więc nie wiadomo, czy każdy każdemu może coś “nadać”, bo brak mu umiejętności, czy tez może należy to robić w odpowiednim czasie?
No właśnie… o innych wymiarach czy telepatii myśli się jako o czymś rzadko spotykanym. I rzeczywiście nie jest to chyba zainteresowanie ogółu ludzi. A osoby które mają takie zdolności raczej nie wypisują tego na swoich koszulkach do wiadomości innych.
Co do energii seksualnej, to jakiś czas temu czytałam o tym, ale w nieco innym kontekście niż magicznym,o którym wiem niewiele a nawet nic. A magiczne siły i rytuały to już dla mnie wielka, ale nie powiem…bo zaciekawiająca mnie zagadka i tajemnica. 🙂
Natomiast energia seksualna kojarzy mi się z innym tematem, który też mnie zaciekawił – wampiryzm energetyczny, gdzie na liście rodzajów tego wampiryzmu pojawia się właśnie czerpanie energii seksualnej, ale w kontekście niestety nie wzajemnej uzdrawiającej wymiany czy oczyszczenia lub wzmocnienia nawzajem swoich energii życiowych, ale w sensie wysysania z kogoś energii uwolnionej pod wpływem skierowanych na tą osobę bodźców seksualnych. Czyli bardziej wywoływania celowo u kogoś reakcji, co powoduje uwolnienie z tej osoby energii i… jej stratę. Jest to z mojego punktu widzenia dość nieprzyjemne odkrycie. Bo jednak jest to jakaś forma pasożytniczego żywienia się cudzą energią z dążeniem do pozbawienia kogoś sił życiowych – bo przecież tym jest energia wypełniająca człowieka (lub wampira). Czyli jest to forma pasożytnictwa dla własnej egoistycznej korzyści osoby wysysającej i w ten sposób właściwie… zabijającej i osłabiającej inną osobę. Zdarzyło mi się kilkakrotnie nawiązać przypadkowy kontakt z taką pasożytującą osobą. Było to przykre doznanie. I staram się omijać takie sytuacje – zarówno w życiu jak i w internecie, co nie zawsze jest możliwe. Jedna osoba dawniej tak mnie sprytnie podeszła w internecie, że nawet się nie zorientowałam do czego ta osoba dąży – czyli do mojego energetycznego kaca. Ale można by też użyć innego określenia, którego się obecnie używa – czyli nadużycia seksualnego, które chociaż nie dzieje się stricte w bezpośrednim kontakcie fizycznym – to jednak ma miejsce na poziomie emocjonalnym. Co ciekawe nawet focus jakiś czas temu szeroko opisywał wampiryzm jako istniejące zjawisko.
Co do wymiany myśli to wydaje mi się, że jeśli ktoś jest np. intensywnie zajęty myśleniem o czymś, czytaniem, uczeniem się…to ta wymiana może nie zadziałać. Tak sądzę, że to działa blokująco. Natomiast jakieś przebłyski mogą docierać w momencie oczyszczenia się z myśli co nie musi być wcale momentem celowej medytacji. Pytanie jednak czy na pewno jest wymiana myśli, czy może to co wydaje się być wysyłane przez inną osobę jest tylko wytworem własnej fantazji, imaginacji, wyobraźni. Po prostu może bardziej żywym obrazem widzianym niż zdarzało się to wcześniej. Bardziej żywym i wyraźnym, z jakiego powodu – to też dla mnie jest zagadką.
i często zdarza się, że te osoby rzeczywiście o Pani myślały? A może też się im Pani śniła? 🙂 A może chce Pani to zostawić swoją tajemnicą? Każda opcja jest ok. 🙂
No właśnie wcale te osoby nie myślały o mnie konkretnie. Powiem ogólnie, że dobrze się w tym czasie czuły, były pełne energii i chciały okazać coś światu. Tak jakby puszczały dobry przekaz mimowolnie przed siebie. Ale jedna z nich faktycznie w tym czasie rozpoczęła kursy i rozwijała swoje zdolności magiczne. A raz zdarzyło mi się, że przyśniła mi się znana osoba, która zmarła kilka lat wcześniej i zaczęła mi tłumaczyć, że ludzie nieprawidłowo postrzegają pojęcie śmierci. Tak, że raczej to wszystko nie ma ze sobą związku, a każda osoba była “z innej bajki” i daleko ode mnie.
Wracając jeszcze chwilowo do paraliżu sennego…przytoczę ciekawostkę. Natknęłam się na informację w internecie, że może być ona związana z narkolepsją. Pewnie zna pani ten temat. Ale dla czytających wyjaśnię, że to takie połączenie lunatykowania z różnymi dziwnymi zachowaniami. Czytałam kiedyś o mężczyźnie, który pod wpływem tego schorzenia rozbił w nocy szybę w oknie, a już po paru minutach od zdarzenia ocknął się ze snu i nic nie pamiętał – nie wiedział co zrobił. Ze zdziwieniem patrzył na swoją zakrwawioną rękę. Żona próbowała go obudzić z tego stanu, ale nie reagował, patrzył na nią jak na ducha i szedł w kierunku okna. Dość niebezpieczne to zjawisko, bo nie da się nad tym zbytnio panować i osoba lunatykująca (teoretycznie) może kogoś z kim śpi w jednym domu np. zabić lub zranić, po czym nie będzie tego nawet pamiętać. Może być to też wywołane jakimiś zażywanymi lekami lub innymi substancjami np. narkotycznymi (z tego co pamiętam głównie służącymi do gwałtów na nieprzytomnych osobach) czy jakimiś zaburzeniami zdrowia psychiki i chyba stresem.
No ale opisywany przez nas paraliż wydaje mi się nie mieć z tym wiele wspólnego i chyba przypisanie tego narkolepsji nie jest trafne. Bo paraliż obezwładnia, a narkolepsja odwrotnie.
Nigdy nie miałam objawów narkolepsji ani lunatykowania 🙂 Ale osoba z mojej rodziny miała taki okres w życiu, prawdopodobnie wywołany przez stresy i dojrzewanie na raz. Dodam, że nie zażywała żadnych leków, było to w okresie 8-13 lat. To prawda, że lunatycy mogą chodzić i wykonywać proste czynności zanim się wybudzą ze snu, po czym są szczerze zdziwieni tym, co się stało.
Zaburzeń snu jest całe mnóstwo.